Jestem osobą, która bardzo lubi wszelakiego rodzaju gadżety. W końcu jestem geekiem 🙂 Nie jestem może ogromnym „wyznawcą” jakiegoś jednego konkretnego softu czy środowiska, choć nie ukrywam, że narzędzia, które dostarcza Google wystarczają mi niemal w 100% i jestem ich cichym fanem. Dobrze jest mieć w kieszeni „dobry telefon”, w domu mocny komputer i rozsądnej wielkości tablet – w szczególności jeśli to wszystko razem jest rozsądnie skonfigurowane i połączone. To po prostu wygoda XXI wieku. Biegam – korzystam z endomondo, na tablecie przeglądam swoje statystyki. Czytam maile – wszystkie skrzynki spięte w jedno miejsce – bez względu czy pracuje na komputerze czy na tablecie, telefonie – wszystkie dane z maila łatwo dostępne. Planuje dzień/tydzień z kalendarzem – Google Calendar sprawdza się tutaj idealnie.

Co to jest smartwatch?

Smartwatch to nic innego jak inteligenty zegarek. Poza klasyczną możliwością zobaczenia godziny, często posiada wbudowany miernik kroków, GPS, posiada też różnego rodzaju czujniki – w tych zaawansowanych modelach np. temperatury, tętna krwi itp. Teoretycznie podstawowa zaleta to połączenie z telefonem, który to posiadając odpowiednie aplikacje pozwala znacznie poszerzyć jego możliwości. Oczywiście wśród smartwatchy znajdziemy te profesjonalne sportowe, te bardziej lifestylowe, aż poprzez zwykłe tanie gadżety, niewiele różniące się od starych zegarków z kalkulatorem.

Czy jest mi potrzebny smartwatch?

Otoczony elektroniką zacząłem poważnie rozważać zakup swojego smartwatcha. No bo powiadomienia szybciej. No bo…
No właśnie… bo co dalej? Racjonalnie rzecz ujmując ten sprzęt ma dużo więcej wad niż zalet. I nie potrafię wymyślić realnych potrzeb, które ten sprzęt miałby zaspakajać. Ładowanie co max 2 dni więc na start odpada jako wsparcie na dłuższych wyjazdach. W większości przypadków ten sprzęt jest po po prostu brzydki (poza kilkoma perełkami jak na przykład Motorola Moto360). Klasyczne zegarki pełnią funkcję biżuterii, a taki smartwatch?

Telefon przez czas pracy leży na biurku obok, więc wszystkie powiadomienia widzę na bieżąco. Książki na tym nie przeczytam, z mailami też tak średnio. Nie posłuży nawet za latarkę, bo ekranik za słabo świeci. Do rozmów? Przecież, żeby rozmawiać przez smartwatcha potrzebuje telefonu w kieszeni.

Czyżbyśmy stawali się, aż tak leniwymi istotami?

Co rano przed pracą robię sobie prasówkę – odwiedzam regularnie serwisy technologiczne Polskie i zagraniczne, „jaram się”, i zaczytuje w kolejnych recenzjach  inteligentnych zegarków… I wciąż nie mogę znaleźć rozsądnego powodu (prócz lansu), aby zakupić taki sprzęt.
Ciekawie prezentuje się możliwość płacenia zbliżeniowo. Ale na takie możliwości jeszcze długo poczekamy, a co ważniejsze i tak mam kartę płatniczą w portfelu w którym mam też dokumenty. Oszczędność czasu rzędu 2 sekund?

Ktoś powie – hej, hej – ale mówiłeś że biegasz! Przecież badanie pulsu, przecież trasa… No jasne. Tylko że taki sprzęt wystarczy max do amatorskich rozwiązań. Poza tym – i tak biegam z telefonem z którego słucham muzyki. A może do monitoringu snu? No jasne tylko po pierwsze – co te dane mi dadzą? A po drugie… większość moich sprzętów w nocy się ładuje…

Po drodze przeżyłem swoją przygodę z opaską Jawbone UP24. Fajna zabawka, ładowanie raz na trochę ponad tydzień. Synchronizacja łatwa i szybka.
Tylko, że niewiele zmieniło to w moim życiu – opaska zbierała dane z którymi niewiele mógłbym zrobić.

Sumując – warto mieć taki sprzęt dla lansu. Ale niestety póki co w moim odczuciu to nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia w użytkowaniu.